Pomnik nagrobny papieża Grzegorza XV – powiew subtelnej jezuickiej propagandy

Kościół Sant'Ignazio, kaplica Ludovisi, Pierre Le Gros, pomnik nagrobny papieża Grzegorza XV i jego nepota Ludovica Ludovisi

Kościół Sant'Ignazio, kaplica Ludovisi, Pierre Le Gros, pomnik nagrobny papieża Grzegorza XV i jego nepota Ludovica Ludovisi

Majestat, ogrom i splendor pomnika pośmiertnej chwały Grzegorza XV nie sposób wyrazić słowami. I próżno szukać podobnie triumfalnego nagrobka nawet w nekropolii papieskiej, czyli bazylice San Pietro in Vaticano. Trudno uwierzyć też, że uwiecznia on papieża niczym szczególnym się niewyróżniającego i sprawującego władzę zaledwie dwadzieścia osiem miesięcy. Pomnik służyć miał jednak nie tyle uwiecznieniu jego pamięci, ile celowi o wiele bardziej pragmatycznemu – propagandowo-reklamowemu. W zakamuflowany sposób odzwierciedlał nie tyle potęgę zmarłego papieża, ile kogoś, kto potęgi swojej bał się utracić.

Kościół Sant'Ignazio, kaplica Ludovisi, Pierre Le Gros, pomnik nagrobny papieża Grzegorza XV i jego nepota Ludovica Ludovisi
Alegoria Sprawiedliwości (Giustizia), Camillo Rusconi, kaplica Ludovisi, kościół Sant'Ignazio
Alegoria Roztropności (Prudenza), Camillo Rusconi, kaplica Ludovisi, kościół Sant'Ignazio
Medalion z wizerunkiem kardynała Ludovico Ludovisiego z nagrobka papieża Grzegorza XV, kościół Sant'Ignazio
Pierre Le Gros, posąg papieża Grzegorza XV, fragment nagrobka papieża i jego nepota Ludovico Ludovisiego, kościół Sant'Ignazio
Pierre Le Gros, nagrobek papieża Grzegorza XV i kardynała Ludovico Ludovisiego, kościół Sant'Ignazio

Majestat, ogrom i splendor pomnika pośmiertnej chwały Grzegorza XV nie sposób wyrazić słowami. I próżno szukać podobnie triumfalnego nagrobka nawet w nekropolii papieskiej, czyli bazylice San Pietro in Vaticano. Trudno uwierzyć też, że uwiecznia on papieża niczym szczególnym się niewyróżniającego i sprawującego władzę zaledwie dwadzieścia osiem miesięcy. Pomnik służyć miał jednak nie tyle uwiecznieniu jego pamięci, ile celowi o wiele bardziej pragmatycznemu – propagandowo-reklamowemu. W zakamuflowany sposób odzwierciedlał nie tyle potęgę zmarłego papieża, ile kogoś, kto potęgi swojej bał się utracić.

Zanim jednak do tego dojdziemy, przyjrzyjmy się samemu monumentowi, który tak naprawdę upamiętnia miejsce spoczynku dwóch przedstawicieli rodu Ludovisi. Znajduje się on w prawej nawie jezuickiego kościoła Sant’Ignazio – nieopodal ołtarza głównego. To tam stworzono rodzaj kaplicy, do której dojść można od wejścia głównego, mijając szereg innych kaplic, albo przez (dziś zamknięte) drzwi boczne, usytuowane po prawej stronie samej kaplicy. W kaplicy Ludovisi dojrzymy przyścienny pomnik nagrobny i otaczające owalną przestrzeń, ustawione w niszach alegorie cnót – Męstwa, Sprawiedliwości, Siły i Roztropności, których autorem był zdolny kontynuator dzieła Gian Lorenza Berniniego Camillo Rusconi. Jednak my skoncentrujemy się na samym pomniku nagrobnym papieża, wykonanym z różnokolorowych marmurów. Dominującym elementem całej koncepcji architektoniczno-rzeźbiarskiej wydaje się być barwna kotara z marmuru, z zewnątrz niebieska, wewnątrz czerwonawa, zdobiona nad wyraz bogatymi, złotymi frędzlami. Osadzenie pomnika nie w niszy, jak to było w zwyczaju w tego typu kreacjach, ale na tle dwóch korynckich kolumn, które zasłonięto iluzjonistyczną kotarą, wydaje się czymś niezwykle interesującym – trikiem wywołującym złudzenie, że coś kryje się za kolumnami – wystarczy, że kotara opadnie, a przed nami objawią się dalsze przestrzenie kościoła. Mamy też wrażenie, że patrzymy na pomnik wolnostojący.


Gdy nasz wzrok już się uspokoi i „osiądzie”, oszołomiony wielością podniet, dojrzymy
białe figury głównych bohaterów tego barokowego teatru: błogosławiącego swój lud, umieszczonego pod baldachimem, tronującego papieża, dwie towarzyszące mu uskrzydlone personifikacje Famy (Sławy), z trąbami w dłoniach, głoszące oczywiście sławę pontifeksa, oraz – siedzące poniżej (po obydwu stronach papieskiego sarkofagu) – alegorie Religii i Obfitości. Śnieżnobiałe posągi zdają się nie podlegać sile grawitacji, a pomnik papieski, osadzony wysoko w górze, sprawia wrażenie, jakby się wręcz wznosił, lewitował.

W dolnej partii papieskiego nagrobka dostrzeżemy medalion z podobizną nepota – kardynała Ludovica Ludovisi. Towarzyszą mu dwa putta podtrzymujące okalającą portret kotarę, z których jedno gasi pochodnię, co symbolizuje koniec ziemskiego żywota kardynała.

Obaj uwiecznieni w pomniku duchowni związani byli z zakonem jezuitów w sposób szczególny – papież Grzegorz XV rozpoczął swą duchowną karierę w jezuickim Collegio Romano i w czasie swego pontyfikatu wspierał Towarzystwo Jezusowe. Natomiast jego bratanek, który w tym czasie dorobił się ogromnego majątku, był wychowankiem tejże uczelni i protektorem zakonu. Obydwaj otaczali się jezuitami i ściśle z nimi współpracowali. Nie bez powodu w trakcie pontyfikatu Grzegorza XV do rangi świętych wyniesieni zostali dwaj jezuici (Ignacy Loyola, Franciszek Ksawery). Jezuici otrzymali też znaczące pozycje w papieskiej Kurii, a także przywileje i papieskie wsparcie w swych dalekowschodnich misjach. W 1626 roku kardynał zainicjował budowę kościoła Sant’Ignazio, ofiarując jezuitom astronomiczną na owe czasy kwotę dwustu tysięcy skudów, a i w testamencie nie zapominając o dalszych dotacjach na ich rzecz. Marzeniem kardynała było zbudowanie kościoła, który miał stać się wielkim pomnikiem pamięci rodu Ludovisi i papieża Grzegorza XV, jak też dowodem więzi łączących ich z Towarzystwem Jezusowym. Podkreśla to umieszczona u stóp tronującego papieża inskrypcja: ALTER IGNATIUM ARIS – ALTER ARAS IGNATIO, co oznacza: „Jeden [papież Grzegorz XV] wyniósł Ignacego na ołtarze, drugi [kardynał Ludovisi] wzniósł Ignacemu [Loyoli] ołtarze”.


Nakazując w swoim testamencie wzniesienie
pomnika dla siebie i papieża, kardynał zlecił czuwanie nad projektem jezuitom. Rodzina Ludovisi nie była jednak zainteresowana finansowaniem pomnika, a przynajmniej skutecznie uchylała się od tego przez dekady. Należy dodać, że potomkowie rodu nie mieszkali już w Rzymie i nie zależało im na podkreślaniu swojego znaczenia w tym mieście. Po żenującym dla obydwu stron sporze między zakonem a spadkobiercami kardynała Ludovisiego o pieniądze, jakie należało wyłożyć na budowę pomnika, ostatecznie udało się jezuitom „wydusić” odpowiednie sumy. Doszło do tego osiemdziesiąt lat po śmierci kardynała i prawie sto lat po śmierci papieża.

Należy sądzić, że jezuitami kierowała nie tylko wdzięczność dla dobroczyńców zakonu i fundatorów kościoła, ale też polityczna dalekowzroczność. W tym bowiem czasie (na początku XVIII wieku) zaczęły zbierać się nad ich głowami czarne chmury. Ganieni byli za metody, jakimi prowadzili ewangelizację w Chinach i na malabarskim wybrzeżu Indii. Przez dominikanów i franciszkanów (czynnych w tych regionach) oskarżeni zostali o zagrażające dogmatom wiary nadmierne dopasowywanie swoich misji do zwyczajów miejscowej ludności (akulturacja). Jezuici znaleźli się w ogniu krytyki, a oskarżenia o arogancję i nieposłuszeństwo względem papieża posypały się ze wszystkich stron, również z niechętnej im Francji. Papież Klemens XI wyrażał niezadowolenie z jezuickich metod, zainteresowała się nimi również inkwizycja. Zmuszeni do kontrofensywy, widzieli w pomniku nagrobnym swego dawnego protektora oręż, który można wykorzystać politycznie. Wskazując na niego, akcentowali swoją naznaczoną tradycją nierozerwalną więź ze Stolicą Apostolską. To właśnie papież Grzegorz XV zaufał ich sposobom prowadzenia misji w Indiach, Japonii i Chinach, wynosząc Franciszka Ksawerego na ołtarze. Misjonarz ten przysporzył Kościołowi dziesiątki tysięcy wiernych. Inny jezuita, Matteo Ricci, z poparciem Stolicy Apostolskiej z powodzeniem prowadził misję w Chinach, „naginając” ewangelizację do rytuałów chińskich. Obaj zakonnicy adaptowali elementy kultury miejscowej, gdyż zabieg ten w zdecydowany sposób wspomagał i przyspieszał ich misje.

Tworząc monumentalny pomnik „swojemu” papieżowi, jezuici stawiali obecnie panującego papieża Klemensa XI w trudnej sytuacji – jako tego, który chce de facto zatrzymać ich skuteczną i godną pochwały działalność. Tymczasem Towarzystwo Jezusowe, oddany sługa papieża, wypełniało jedynie jego wolę dostarczania Kościołowi nie tylko wiernych, ale też materialnych zasobów. O tym mówi usadzona z boku sarkofagu alegoria Obfitości (Abundantia), której po drugiej stronie towarzyszy Religia. Ich postacie nawiązują do rozkwitu wiary i bogactwa, które wyrosły na współpracy biskupa Rzymu z jezuickim zakonem.


Autorem koncepcji pomnika był ówczesny faworyt jezuitów Pierre Le Gros. Artysta podbił serca swych protektorów stworzoną dla nich kilkanaście lat wcześniej grupą Religia triumfująca nad herezję umieszczoną w ich głównym przybytku – kościele Il Ge
sù. Dynamizm, ekspresja gestów i wirtuozeria wykonania owej grupy sprawiły, że powierzali mu kolejne zlecenia. W 1709 roku Le Gros przystąpił do pracy nad nagrobkiem. Upamiętnianie papieża i nepota w jednym pomniku było czymś unikatowym i w sumie budzącym sceptycyzm w dobie powoli narastającej, niemniej obecnej krytyki zjawiska nepotyzmu. Nie przeszkadzało to jednak jezuitom. Rzeźbiarz stworzył nie tylko koncepcję, ale wykonał także większość istniejących tam rzeźb, oprócz dwóch alegorii Sławy (w górnej partii, z trąbami), które zrealizował po 1713 roku inny francuski rzeźbiarz – Pierre-Étienne Monnot. W tym to roku doszło do konfliktu między jezuitami a Le Grosem, rezultatem którego było zatrudnienie Monnota. To on ostatecznie ukończył pomnik w 1717 roku.

Jest to ostatni tak monumentalny nagrobek papieski, jaki powstał w Rzymie – końcowy akt inscenizacji pamięci o papieżach, a w tym wypadku również ich znaczących protegowanych. Ostatecznie, choć na krótko, jezuici przegrali tę rozgrywkę. Pięćdziesiąt pięć lat po odsłonięciu pomnika zakon został poddany kasacie i zniknął aż do 1814 roku.


Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, możesz pomóc nam w dalszej pracy, wspierając portal 
roma-nonpertutti  w konkretny  sposób — udostępniając newslettery i przekazując niewielkie kwoty. One pomogą nam w dalszej pracy.

Możesz dokonać wpłat jednorazowo na konto: Barbara  Kokoska
62 1160 2202 0000 0002 3744 2108
albo wspierać nas regularnie za pomocą  Patonite.pl  (lewy dolny róg)

Bardzo to cenimy i Dziękujemy.

 

Whoops, looks like something went wrong.